Po Świętach trudno się było ogarnąć, zaraz Sylwester, urodziny syna - 10 więc wiek konkretny i imprez wiele, zjedzono 3 torty. Później z synem w szpitalu (niby operacja planowana) ale jakoś 3 tygodnie wyjęte z życiorysu.
Stale coś robię , ale jakoś bez przekonania - brakuje mi energii.
Powstały ciapki ala conversy
Powstały jeszcze czerwono - granatowe dla Tomka, ale obdarowany nie był zadowolony i jeden ciapek się zgubił :( przypuszczam, że wyrzucił go do śmieci.
Powstał szyjo - ocieplacz (i od razu na zewnątrz odwilż) dla mnie. Ścieg łuskowy, miałam tylko i motek włóczki i tylko tyle udało się zrobić. Zapinane na koralik z tyłu.
I zaczęłam uczyć się robić sznury koralikowe. Początki są zawsze trudne, ale dla mnie najtrudniejsze jest nawlekanie koralików - zajmuje mi to 2 razy więcej czasu niż później robienie węża.
Powstało chyba jeszcze z 10 różnych szalików (frilly, argentina, bolero)
Teraz jednocześnie robię 3 rzeczy - też tak macie?